Ten most łańcuchowy został w całości zbudowany w 1849 roku, a jego projektantem był Tierney William Clark. O tym moście, a bardziej o kamiennych lwach, które ozdabiają ten most krąży legenda, która mówi o tym, że ich autor János Marschalko skoczył do rzeki i się utopił, gdyż został wyśmiany przez szewca Jakuba Fricka, który po zobaczeniu rzeźb, krzyknął, że są one do niczego, gdyż nie posiadają języków. Choć prawda jest całkiem inna, ponieważ ów rzeźbiarz wcale się nie utopił, a lwy mają języki tylko ukryte pod swoimi kłami.

Ps Zapraszam do oceny powyższej atrakcjii

Zobacz także

Najciekawsze tematy forum


oraz podróże - w rożne zakątki ziemi

Piękna sprawa. Kiedyś nawet budowle, które służyły do czegoś innego niż tylko "podziwianie ich" były piękne, a dziś nawet pomniki mające służyć do cieszenia oczu turystów, są strasznie szpetne.

No jest fantastyczny, szczególnie nocą jak na zdjęciu. Noo i widok z pobliskiego wzgórza zamkowego też nocą jest super, o ile się nie mylę to widok na Peszt, ze wzgórza po stronie Budy. Hotele przy rzece też w nocy suuuper;]

Ten most ma bardzo ciekawą historię. Pomysł jego budowy zrodził się w 1800 roku, kiedy to palatyn Józef żenił się z córką cara Aleksandrą Pawłowną i w Budzie przygotowano wielki bal z tej okazji. Większość gości, dostojnicy i arystokracja, przyjechać miała z Pesztu przeprawiając się po zamarzniętej rzece. Niestety tuż przed ich przybyciem okazało się, że ruszyła kra i przedostanie się na drugi brzeg rzeki nie będzie możliwe. Uroczystości ślubne ostatecznie zorganizowano w gmachu Parlamentu, ale pamięć o nieudanym weselu jeszcze długo podsycała plany budowy stałego mostu łączącego Budę i Peszt.

Wygląda naprawdę zjawiskowo. Takie zabytki, z którymi wiążą się niejednoznaczne historie i legendy to prawdziwa gratka