Nieprzeczytane posty

Peru i Boliwia

1
witam wszystkich!
minął już miesiąc od mojego powrotu z Peru i Boliwii! i w końcu mogę coś na ten temat napisać na chłodno :) bilety udało mi się dostać przez flipo.pl , za około 1700 pln z wylotem z Barcelony i z powrotem do Brukseli! to był mój pierwszy wylot na inny kontynent po tym jak już zwiedziłem całą Europę zachodnią :) Leciałem Iberią i nie był to samolot tego typu jaki znamy z lotów europejskich (tanich przewoźników)! w jednym rzędzie 8 miejsc przedzielonych dwoma korytarzami, a w każdym siedzeniu poprzedzającym mały ekran z kilkunastoma filmami (hisz. i ang.), muzyką, grami itp! każdy dostaje słuchawki i wybiera sobie to co chce! w końcu wylądowałem w Limie... na pierwszy raz było strasznie.. ten zapach - jakieś takie wszystko inne! małe trójkołowe motocykle, wrzawa na ulicach, zaduch i to coś... coś dziwnego w powietrzu! Na szczęscie na lotnisku czekała na mnie Stephy, która już wiedziała jak się dostać do "hotelu"! "Hotelu", który ja zamawiałem z Polski - podobnie jak wszystkie bilety wstępu itp. nocleg to koszt 50$ za dwie osoby .. chyba najdroższy jak na tym wyjeździe! Koszmar trwał dwa dni. Następnie wsiedliśmy w autokar do Cusco! zmiana wysokości z około 10 mnpm do 4000 mnpm. Wykupiłem bilety przez Cruz del Sur! autokar pierwsza klasa.. pod warunkiem, że zarezerwuje się miejsca na pierwszym piętrze nad kierowcą, skąd przez przednią szybę można podziwiać to coś innego, coś do czego oczy przyzwyczajają się dopiero po kilku dniach! Autokar był dość drogi, ale jak na taką długo przejażdżkę można było poświecić trochę więcej pieniędzy! (jeśli chodzi o kolejne przejazdy można korzystać z tańszych przewoźników, których na popularnych trasach jest bardzo dużo). Dotarliśmy do Cusco ... piękne miasto położone w Środkowym Peru.. i nagle ta ulga, że to coś w powietrzu w Limie to był zwyczajny smog, a tu można pooddychać pełną piersią! niestety byłem tak zauroczony tym miejscem, że poza dużą ilością zdjęć zapomniałem o kamerze! Miasto to jest głównym punktem wypadowym na Machu Picchu! Spędziliśmy tu kilka dni, żeby napawać się niesamowitymi widokami w dawnej stolicy Ików, która została zniszczona przez konkwistadorów hiszpańskich, a następnie odbudowana według prawideł chrześcijańskich. Bardzo duża ilość biur turystycznych oferujących wyjazdy na Machu Picchu! Coś mnie tknęło i postanowiliśmy dotrzeć tam na własną rękę! Bilety zakupione jeszcze w domu obejmowały Machu Picchu i Huana Picchu (szczyt na którym Inkowie wybudowali świątynie). W biurze załatwiliśmy sobie jedynie transport z Cusco do Hydroelectrica (czyli ostatniej miejscowości do której można dotrzeć samochodem). Negocjacje zaczęły się od 80 soles, a skończyły na 65 soles za bilet dla jednej osoby w dwie strony spod hostelu! Dla leniwych i posiadających większą gotówkę ułatwienie - pociąg z Cusco do Aguas Calientes za na pewno ponad 100 dolarów! Droga do Hydroelectrica - coś wspaniałego! W kilkunastoosobowym busie turyści z całego kraju, w tym również Waldek z Polski :) a droga... sami zobaczcie ( https://www.youtube.com/watch?v=HUYNpaJgFDo )! Siedząc przy oknie był "lekki" stresik! Po dwóch gumach w kole i po tym jak nasz kierowca musiał na stopa jechać do wulkanizatora w końcu dotarliśmy do Hydroelectrica. Teraz jeszcze tylko 3 godzinny spacer wzdłuż torów do Aguas Calientes i będziemy mogli się w końcu wyspać ( https://www.youtube.com/watch?v=nM1vdOSWqhc )! Od razu uprzedzam wszystkich którzy się wybierają... koniecznie długie rękawy, a jak nie to coś na owady! niestety w trakcie marszu kompletnie nic nie czuć i nie widać, a na następny dzień 20 swędzących bąbli, które nie zamierzają zniknąć przez kolejny tydzień. Później jest już tylko jedna przyjemność kiedy widzisz w dalszej podróży ludzi którzy mają tych bąbli po 100 na każdej kończynie ! po przyjściu do Aguas Calientes (Agua Caliente - ciepła woda) rozdzieliliśmy się z resztą, która wykupiła całą wycieczkę i czekała na przewodnika, który wcale się nie pojawił! Ja ze Stephy udaliśmy się do pierwszego napotkanego hostelu i kolejne negocjacje. Zaczeliśmy od 100, a skończyliśmy na 90 soles za dwie osoby za dwie noce - ta obecna i ta po powrocie z Machu Picchu. Niestety zapłaciłem z góry, gdy mnie zapewniono o ciepłej wodzie, wifi i czystej pościeli! z przykrością muszę stwierdzić, że w Aguas Calientes nie było agua caliente!!! a temperatura w nocy dochodziła do około 5 stopni. Wifi.. no było, ale tylko koło recepcji, a pościel... te koce.. kładłem się jak już światło było zgaszone. (uprzedzam sprawdzić dokładnie to o czym piszę przed zapłaceniem). Następny dzień pobódka o 4 rano. Brama wejściowa do parku otwierana o 5 (około 30 min drogi d miasta - a no tak Agua Caliente mimo, że nie posiada żadnej drogi - tylko tory - to dość duże miasteczko w środku dżungli)! Po ukazaniu biletów i paszportów pozostało kolejne 2 godziny drogi do miejsca, w którym odbywa się kolejna kontrola. Po kolejnej kontroli już tylko 20 minut i byliśmy na Machu picchu. Szczerze to nawet nie wiedzieliśmy, że juzż tam jesteśmy - mgła pokrywała wszystko. Czy nie za wcześnie tu przyszliśmy??? Nie! wychodząc do parku o 5 rano mamy pewność, że będziemy tu przed tymi wszystkimi ludźmi, którzy postanowili dostać się tu pociągiem! 20 minut oczekiwania z lamami (z którymi można sobie robić zdjęcia za darmo, a nie jak w Cusco za 1 sola) i w końcu jest majestatyczny widok Machu Picchu! ( https://www.youtube.com/watch?v=MihPQaWtevo )! Oczywiście tu spotkaliśmy się ze znajomymi z busa. Niestety okazało się, że nie mają wstępu na szczyt Huana Picchu w wykupionej przez biuro podróży wycieczce. Po 4 godzinach podziwiania tego co do tej pory widzieliśmy tylko na komputerze udaliśmy się na Huana Picchu (cenna uwaga - toaleta znajduje się tylko przed wejściem - jeśli chcesz skorzystać to musisz wyjść poza bramki, a później znów stać w kolejce do wejścia)! Droga do Huana Picchu dość stroma i trwająca około 40 minut, ale za to jaki widok... ( https://www.youtube.com/watch?v=BEuFc006lTs )! Po zdobyciu szczytu zaczęliśmy schodzić do Aguas Calientes. Oberwanie chmury! Wszystko mokre i zimne, a w hostelu czekała na nas zimna woda. Kolejna noc w ciemnym pokoju i bus powrotny do Cusco! Teraz już wiedziałem gdzie usiąść, żeby zrobić lepsze ujęcia! W Cusco wizyta na dworcu i zarezerwowanie biletów do Puno nad jeziorem Titicaca. Znów skorzystaliśmy z Cruz del Sur, ale po czasie stwierdzam, że przepłaciliśmy, a kolejne przejazdy były już innymi liniami. Jezioro Titicaca - największe jezioro wysokogórskie na Ziemi. (z ciekawostek - Boliwia nie ma dostępu do morza, więc jej marynarka wodna jest na jeziorze Titicaca). Wyspy Uros budowane z trzciny przez plemiona, które kilka set lat temu pływały na tych wyspach , żeby uciec przed najeźdźcami. Jeśli planujesz wypłynąć na dłuższą wycieczkę niż tylko do tych wysepek to rejsy zaczynają się bardzo wcześnie. My niestety najpierw udaliśmy się zwiedzać miasto i później już było za późno ( https://www.youtube.com/watch?v=7tqegb5E28E ). Regionalny bus do Yunguyo - miasteczka przygranicznego z Boliwią, taksówka do granicy za 2 soles i jesteśmy na "przejściu granicznym" ! Zwykła droga z jednym szlabanem przy którym nikt nie stoi. Dochodzimy do jakiegoś budynku, aby w końcu pokazać paszporty. Niestety, strażnicy powiedzieli, że jesteśmy już w Boliwii i musimy się cofnąć, żeby najpierw się "wypisać" z Peru. Ogólnie całą drogę można pokonać bez żadnych dokumentów. Za przejściem pełno taksówek, które chcą za wszelką cenę zabrać nas do Copacabany. W tym samym miejscu również bus za 2 soles od osoby (lub po przeliczeniu w Bolivianos) - płacić można tą samą walutą! Uważajcie na podobne kolory i wymiary monet boliwijskich i peruwiańskich! niestety raz dałem się nabrać! Copacabana - nazwana na cześć wielkiej plaży w Brazylii, wakacyjne marzenie każdego Boliwijczyka. Drogo jak w Mielnie w sezonie!! Szybkie rozeznanie w sytuacji - odnalezienie biura podróży nieopodal placu, które oferuje transfer do La Paz - stolicy Boliwii. W trakcie jazdy naszykujcie kilka drobnych na prom prze jezioro Titicaca, który nie jest wliczony w cenę całego biletu ( https://www.youtube.com/watch?v=qyo7TmqUsbk ). Nauczeni doświadczeniem z Limą w La Paz nawet nie zamierzałem nic zwiedzać - przez szybę autobusu widziałem tylko, że spadł śnieg!!!?!? Taksówka na inny dworzec i bus na południe! niestety nie było nic do miejsca docelowego - Uyuni, więc trafiliśmy do Potosi, gdzie przesiedliśmy się w kolejny autobus do Uyuni. Dziwne miasteczko nastawione na turystów, którzy są tutaj tylko dwa razy - raz jak jadą na pustynie soli, a drugi raz jak wracają. Duża ilość biur turystycznych, a w każdym oferują to samo, ale za inną cenę. My wybraliśmy opcję ekonomiczną za 100 $ od osoby! *trzy dni zwiedzania, dwa noclegi w hotelach, wyżywienie. wycieczki zaczynają się od 6-8 rano, więc jak zdążycie możecie od razu udać się do biura turystycznego i ją wykupić. zaczynamy nieśmiało od przygotowania soli spożywczej ( https://www.youtube.com/watch?v=RguHhfMp_Vs ), następnie udajemy się w rejon słonych wód ( https://www.youtube.com/watch?v=0e7nTISufro )! Żeby w reszcie wjechać w obszar całkowitej bieli! Wizyta u stóp kolorowego wulkanu, a następnie na wyspie kaktusów ( https://www.youtube.com/watch?v=PuVLZebV6xw ). ( wejście na wyspę jest darmowe, ale na szlak kosztuje - nie pamiętam - około 5 $ ). Dla tych którzy już nie mają pieniędzy, a chcieliby koniecznie zobaczyć jest możliwość obejścia! W tym czasie nasz kierowca, mechanik i kucharz w jednym przygotowuje nam obiad! Następnie długa droga do hotelu z soli i pierwszy nocleg ( https://www.youtube.com/watch?v=W-AOlT9s2eU )! Kolacja. Pobudka przed 4 rano... bardzo zimno - zamarznięte szyby w samochodzie bez ogrzewania. Każdy z nas dostaje koc i 1,5 litrową butelkę z ciepłą wodą do grzania rąk. Najlepsze widoki boliwijskich gejzerów są gdy temperatura jest bliska zeru ( https://www.youtube.com/watch?v=Kf4vOhO0B6U )! krajobraz po erupcji wulkanów, następnie kilka lagun z różowymi flamingami (oczywiście z wrażenia zapomniałem nagrać film)! i kolejna noc w hostelu - tutaj już było dziwnie - w pokoju 6 osób - towarzysze podróży. Prąd z agregatów wyłączany na noc, brak wifi i bieżącej wody!! Kolejny dzień to kolejne 2 laguny na granicy z Chile, cmentarzysko pociągów niedaleko Uyuni (w zależności od programu wycieczki może być na początku) i powrót do miasta na 15. Jak wszystko jest dobrze zaplanowane to można wsiąść w autobus wieczorny do La Paz tak jak my to zrobiliśmy. Co do Uyuni to jak już wspomniałem nie liczcie na wifi - bardzo, bardzo słabe, a w hotelach recepcja odpycha gości dodatkowo kłopoty z ciepłą wodą! Następny dzień rano jesteśmy w La Paz skąd bierzemy busa do Punoa następnie do Arequipa, lub jeśli coś znajdziemy to bezpośrednio do Arequipa. ( https://www.youtube.com/watch?v=XCx_wuD51Wk ). Piękne miasto, na które warto poświęcić nieco więcej czasu. Najbardziej popularne wśród studentów Ameryki Południowej - coś pięknego! Ale po dwóch dniach niestety musieliśmy już udać się do Limy, żeby ruszyć w dalszą podróź.
kanał youtube
marcin&stephy travels
ODPOWIEDZ

Wróć do „Peru”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości